Kiedy idziesz do sklepu tylko po zielony ;)

Zabrakło mi włóczki na opaski, pomyślałam że przydałaby się czarna, zielona, jakąś karmelowa,może jakiś brąz, to co, na zakupy. Wydawałoby się, że to proste, wiesz po co idziesz, wchodzisz do sklepu, kupujesz, do widzenia i wychodzisz. Nic bardziej mylnego. Wchodzisz, rzut oka na cudownie kolorową ścianę motków i już wiesz, że przepadłaś. Ten zielony na pewno, ale tu taki piękny odcień, a ten mi się przyda, a w tamtym będzie cudownie koleżance i w efekcie zamiast czterech potrzebnych ci kolorów wychodzisz z całą torbą na którą wydałaś pół wypłaty 🙂 Znacie to? Znacie na pewno, bo to za każdym razem wygląda tak samo. Idziesz po masło, wracasz z całym koszem wiktuałów, wśród których często rzeczonego masła brakuje 🙂 A wybór koloru farby, kiedy chcesz pomalować pokój? Stajesz pod ścianą płaczu i już sama nie wiesz, który kolor będzie tym idealnym. Ale wiecie co, ja to właśnie w zakupach lubię, nie robię sztywnych list zakupowych, których trzymam się kurczowo jak spadochroniarz linki awaryjnej, dzięki temu często kupuję półprodukty, których nie kupiłabym po przemyśleniu, a to z kolei zdecydowanie ubarwia efekty pracy moich rąk. Taka neonowo różowa opaska. Gdybym miała się zastanowić jakie kolory zrobię, byłyby to pewnie tradycyjne, bezpieczne kolory, a tu, w dzikim szale wpadła mi w ręce i jest, powiem więcej, jest po prostu za-je-fajna 🙂